Mając astmę oskrzelową, nie myślałam, że kiedykolwiek będę biegać, jednak pewnego dnia przekonałam się, że nawet z astma można uprawiać sport wyczynowy. Było to podczas 0ogladania biegu mikołajkowego, na którym był mierzony precyzyjny pomiar czasu. Okazało się, że najlepsi sportowcy mieli bardzo dobre wyniki.
Pomiar czasu i bieg astmatyczki
Tymi zawodnikami były osoby, które właśnie chorowały na astmę oskrzelową, jak ja. Dowiedziałam się o tym przypadkiem, kiedy jedna z osób udzielała wywiadu do telewizji. Byłam wówczas w szoku. Podczas biegów wykonywany był niezawodny pomiar czasu na zawodach, który wykazał, że w ciągu czterdziestu dziewięciu minut astmatyczka przebiegła dziesięć kilometrów. Dziesięć kilometrów to bardzo dużo. Ja bym chciała chociaż przebiec trzysta metrów – tak pomyślałam. Po tych zawodach zaczęłam zastanawiać się nad odpowiednim treningiem dla mnie. Okazało, że najlepszym sposobem będzie bieganie interwałami i cotygodniowe zwiększanie sobie poprzeczki. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Na początku nie było łatwo i dodatkowo mój pomiar czasu wykazał, ze biegam po prostu słabo, jednak w miarę upływu czasu mój wynik poprawiał się w znacznym stopniu. Już nie biegałam, jak żółw, który ma zadyszkę, ale jak całkiem zdrowa osoba. Nauczyłam się oddychać, a moje płuca nabrały pojemności. Wiem to, bo tak wykazała spirometria. Zanim jednak idę biegać, biorę lekarstwa rozkurczowe. Po dziecięciu tygodniach ciężkiej pracy, mogłam biegać bez przerwy przez pół godziny. To był duży sukces.
Trenuję aż do dnia dzisiejszego. Niedługo biorę udział w zawodach. Mam nadzieję, że mój pomiar czasu będzie bardzo dobry. Mimo to, samo wzięcie udziału w takim czymś jest dla mnie ogromnym sukcesem. Jestem z siebie bardzo dumna. Mam nadzięje, że taka forme utrzymam jak najdłużej.