W ubiegłym roku wybrałam się z moim mężem nad morze. Były to nasze pierwsze wakacje od piętnastu lat, dlatego tez chcieliśmy je spędzić w spokoju, aby móc się nacieszyć pięknym miejscem i odpoczynkiem. Wybraliśmy jeden z lepszych ośrodków wczasowych. Na nasze nieszczęście okazało się, że jednocześnie był to ośrodek kolonijny. Proszę sobie wyobrazić, co tam się działo.
Ośrodek kolonijny pełen dzieci
Ośrodek, w którym zamieszkaliśmy na czas wakacji był przepełniony mnóstwem osób, spośród których dominowały dzieci. To oznaczało tylko jedyny – dużo hałasu. Mój mąż kiedy zdał sobie z tego sprawę, był w nie najlepszym nastroju. Sam ośrodek kolonijny był bardzo dobrze wyposażony. Nie mogliśmy narzekać ani na wygodne i dobrze wyposażone pokoje, ani na jedzenie, które jak na rejon nadmorski było naprawdę bardzo dobre. Spodziewaliśmy się, że problem będą stanowić dzieci, a właściwie hałas z nimi związany. Przygotowaliśmy się na nieprzespane noce, a mój mąż czym prędzej pobiegł do apteki po zatyczki do uszu. Okazało się, że nie potrzebnie, bo po godzinie dwudziestej drugiej było cicho jak makiem zasiał. Wychowawcy kolonijni pilnowali dzieci i nie pozwolili im na jakiekolwiek śmiechy po nocach. Jedyny incydent się zdarzył pewnego ranka, kiedy jeden z chłopców zaczął głośno śpiewać o szóstej rano budząc przy tym cały ośrodek. Musze przyznać, że taka sytuacja mnie mocno rozbawiła. Na koniec turnusu dzieci siedziały dłużej niż zwykle. Było ognisko, kiełbaski i śpiewy. Razem z mężem przyłączyliśmy się do nich. Było wesoło i miło.
Wbrew pozorom, razem z mężem bardzo miło wspominamy pobyt nad morzem w ośrodku kolonijno-wczasowym. Możliwe, że w tym roku jeszcze raz tutaj przyjedziemy. Mam nadzieję że uda nam się to zorganizować, bo odpoczynek należy się każdemu.
Czytaj więcej na: http://www.osrodki-kolonijne.pl